Dziwna ta noc była....
W Meksyku jest 7 godzin wcześniej niż w Polsce. Człowiek budzi się co dwie godziny, wstaje przed świtem i nie wie co ze sobą zrobić.
Najlepiej na te pierwsze dni nie mieć żadnych ambitnych planów oprócz snu i aklimatyzacji, bo z reszty może nic nie wyjść....
Jet lag jest chyba zdecydowanie bardziej łagodny gdy leci się na wschód. Można sobie nie spać długo w noc, a mimo to rano zmobilizować się do wstania o nie najpóźniejszej godzinie.
W drugą stronę nie jest tak łatwo. Powieki zamykają się kiedy jeszcze jest jasno i nie ma siły - trzeba się położyć....
Pierwsze, hmm i jedno z niewielu:-), rozczarowanie - gdzie są te garbusy???? Jest mnóstwo samochodów, a co za tym idzie spalin, ale ani śladu po tych opisywanych w przewodnikach zielonych, garbusowych taksówkach! Hmm - może mam stary przewodnik....
Później okazuje się, że garbusow jest mnóstwo - niestety w większości leżą smutno jeden na drugim, zapomniane, zardzewiałe, niechciane, opuszczone i zostawione na najbliższym wysypisku samochodowym:-(
Jedno z pierwszych spostrzeżeń? Bardzo niewielu ludzi palących papierosy. Przynajmniej na ulicach, a trzeba dodać, że głównym miejscem, gdzie nabywa się owe są... APTEKI. Na półeczkach dumnie pręża się różne lekarstwa, syropy, maści, kremy, tabletki, a tuż obok śmieją się z tego wszystkiego kolorowe pudełka papierosów, z informacją, a jakże, że palenie szkodzi:-) Dla zainteresowanych: ceny całkiem standardowe od 30-50 peso za paczkę (max 12 złoty).
Dzisiejszy nasz cel: znaleźć sklep górski - musimy uzupełnić braki sprzętowe na wyprawę górską.
Gdy już go znajdujemy okazuje się, że otwierają dopiero o 14! Świetnie - personel wyspany to personel zadowolony, a my dzięki temu mamy czas zwiedzić pobliski Bosque de Chapultepec i Museo de Antropologia ze słynnym, pochodzącym z XV wieku, Kamieniem Słońca. La Piedra del Sol jest błędnie nazywany kalendarzem Azteków. Odkryto go na głównym placu stolicy - Zocalo w 1790 roku. Ma 3,6 metra średnicy i waży około 24 tony! W centrum kamienia znajduje się podobizna boga Słońca, wokół której znajdują się cztery kwadraty symbolizujące cztery minione epoki - słońca.
Hmm, być w muzeum i nie zobaczyć tego kamienia to jak być w Dublinie i nie wypić Guinnessa:-)
Wracając do lasku Chapultepec - jest to ewidentnie miejsce piknikowe. Zielone płuca miasta Meksyk - na granicy kiczu. Mnóstwo wiewiórek, straganów ze wszystkim z przewagą kolorowego plastiku, jeziorko, na którym można popływać rowerami wodnymi, zoo i ponad 200 ha terenów do łażenia, podobno jeden z największych parków na świecie.
W Muzeum Antropologii spędziliśmy jakieś trzy, cztery godzinki. Daje to jakieś tam pojęcie o tym co się działo w Meksyku na przestrzeni dziejów:-) Możemy ruszyć dalej!
Sklep górski - maleństwo, ceny jak z kosmosu - wszystkie rzeczy sprowadzane, ale pan sprzedawca dal nam namiary na inny sklep sportowy w centrum. Metrem zaledwie parę minut i oto jesteśmy w .... zagłębiu sklepów sportowych - jeden obok drugiego, na tej samej ulicy. Jak się chce coś kupić i porównać ofertę wystarczy pójść na jedną ulicę i chodzić od sklepu do sklepu - bardzo praktyczne:-)
Karimata i butle do maszynki do gotowania zakupione:-) Teraz jeszcze tylko okulary przeciwsłoneczne:-(
Po pierwszym dniu spędzonym w stolicy jesteśmy pełni podziwu dla meksykańskiego metra, które jest podobno najtańsze na świecie i drugie pod względem wielkości w Ameryce Północnej (tuż za nowojorskim). Wybudowane w 1969 roku obecnie ma 11 linii i łącznie 450 kilomerów. Według danych z 2006 roku metrem dziennie jeździ 3,9 miliona pasażerów! To metro musi być zatłoczone! Od stycznia 2010, po podwyżce (!) koszt jednego przejazdu to 3 peso (okolo EUR 0,15) niezależnie od tego jak długo się jedzie. Rewelacja. Nieco duszne, ale pokonywane odległości i cena rekompensują wszystko...
**********************************************************
Mapa metra:
http://www.metro.df.gob.mx/red/index.html#li
*********************************************************
wstęp do Muzeum Antropologii jedyne 51 peso/os.